Zniszczyliśmy im artylerię, czołgi. I wiadomo już, że mają deficyty nabojów, pocisków. Pamiętam czas, kiedy nasz jeden strzał był na dziesięć rosyjskich. A teraz jest jeden na jeden
Dziś odbyło się projektowanie permakulturowe z seniorkami ze Złotych łanów Stworzyłyśmy wspaniały projekt ekologicznego przedsiębiorstwa, z troską o
Ta jesień jest naprawdę wyjątkowo piękna李 My wykorzystujemy ją na spacery i podziwianie przyrody. Między innymi poznajemy lokalne
Słyszeliście o działaniach Extinction Rebellion i o masowych protestach w Londynie? Do tej pory aresztowano przeszło tysiąc osób- ludzi, którzy blokując
Świat w naszych rękach Bez śmieci – Zero Waste Na całym świecie, w tym także w Polsce mamy coraz większy problem z odpadami. Idea ZERO WASTE – w dosłownym tłumaczeniu zero śmieci, zero odpadów – to styl życia, zgodnie z którym człowiek stara się minimalizować produkcję i składowanie śmieci, opakowań jednorazowych, foliówek i prowadzić „bezśmieciowe […]
Cześć i czołem Jeśli masz ochotę: zwiedzić permakulturowe siedlisko poznać ścieżkę przyrodniczą "Ogrody dla Ziemi" zorganizować ekologiczne
Plik ZoZi Świat w naszych rękach (ekologiczna piosenka dla dzieci).mp4 na koncie użytkownika kredora65 • folder Ekologia • Data dodania: 19 kwi 2020 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
„Wpatrz się głęboko, głęboko w przyrodę, a wtedy wszystko lepiej zrozumiesz” Albert Einstein . Tytuł innowacji pedagogicznej: „Świat w naszych rękach – przedszkolak poznaje świat przyrody i dba o środowisko" Autor innowacji: mgr Monika Skowrońska. Osoby współrealizujące: - Typ innowacji: innowacja pedagogiczna
Fundacja "Świat w Naszych Rękach", Bielsko-Biała. 770 likes · 35 talking about this. Zmiana jest możliwa. Tu i teraz. Ważny jest każdy mały krok.
Fundacja "Świat w Naszych Rękach", Bielsko-Biała. 960 likes · 51 talking about this. Zmiana jest możliwa. Tu i teraz. Ważny jest każdy mały krok.
7NEQ. W tej prowokującej książce Thich Nhat Hanh przedstawia dramatyczną wizję przyszłości naszej planety. Od opisów postępującego niszczenia środowiska przechodzi do objaśnienia buddyjskich nauk o wzajemnym powiązaniu i nietrwałości wszystkich rzeczy. Nietrwałość nie jest dla niego wymówką, aby nie angażować się w sprawy świata. Przeciwnie, autor z pasją dowodzi, że właśnie zaangażowanie jest kluczem do osobistego i zbiorowego ocalenia. Świat w naszych rękach to przede wszystkim książka niosąca nadzieję. Thich Nhat Hanh nie poprzestaje jednak na pięknych słowach, podaje proste przykłady praktycznych działań, które każdy z nas może z powodzeniem zastosować, przyczyniając się jednocześnie do odbudowy równowagi Środowiska łączenie działalności ekologicznej z praktyką duchową daje nam narzędzia niezbędne do przeprowadzenia gruntownych przeobrażeń wewnętrznych, pozwalających zmierzyć się z ogólnoplanetarnym kryzysem. Drogowskazem może być dla nas ta książka, napisana przez wielkiego nauczyciela McLeod, red. naczelny Best Buddhist Writing SeriesThich Nhat Hanh używa swojego daru wymowy, by nam przypomnieć, że być żywym to błogosławieństwo, a równocześnie zaszczyt, na który powinniśmy sobie Weisman, autor znanej w Polsce książki Świat bez nasTHICH NHAT HANH (ur. w 1926 w Hue w Wietnamie)jest mnichem buddyjskim, poetą, humanistą, działaczem na rzecz praw człowieka. Przez całe życie podejmował wysiłki na rzecz pokoju i pojednania, w których uznaniu Marcin Luter King w 1967 r. nominował go do Pokojowej Nagrody Nobla. Opublikował ponad 100 książek, z których najbardziej znane są klasyczne już pozycje: Cud uważności, Każdy krok niesie pokój oraz The Art of Power. Do dziś aktywnie uczestniczy w wygaszaniu konfliktów na całym świecie ( konfliktu izraelsko-palestyńskiego). Mieszka we Francji, w ośrodku medytacyjnym Plum Village, podróżuje po całym świecie, prowadząc warsztaty sztuki uważnego życia. Więcej informacji można znaleźć na stronie jego wspólnoty duchowej
ąc Mam dość Lombard Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus piter7 870 odtworzeń 13 nagrań Za mały ekran 🤷🏻♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Trwa przetwarzanie: Trwa przesyłanie: 0% Przesyłanie zakończone Nowe nagranie: Mam dość - Lombard Tekst piosenki: Mam dość Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Kiedy mówisz mi: są bezpieczne wyspyNie wierzę!Kiedy mówisz mi: burzę trzeba prześnićNie wierzę!Kiedy mówisz mi: światło musi przeżyćNie wierzę!Kiedy mówisz mi, że wierzysz, wierzysz, wierzyszNie wierzę!Mam dość!Nawiedzonych kochankówMam dość!Histerycznych porankówMam dość!Świętej wojny od świętaLosy świata nie leżą w naszych rękachMam dość!Histerycznych porankówMam dość!Rachitycznych kochankówMam dość!Waszych prawd nie pamiętamLosy świata nie leżą w naszych rękachWidzisz miły, myślę sobie nieraz,Że uwierzyć warto by, lecz terazMam dość!Nawiedzonych kochankówMam dość!Histerycznych porankówMam dość!Świętej wojny od świętaLosy świata nie leżą w naszych rękachMam dość!Histerycznych porankówMam dość!Rachitycznych kochankówMam dość!Waszych prawd nie pamiętamLosy świata nie leżą w naszych rękachMam dość!Mam dość, dość, dość! Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Lombard - polski zespół rockowy założony w 1981. Zespół nagrał wiele płyt długogrających, na każdej z nich znajdują się dobrze znane i lubiane przeboje. Lombard zagrał tysiące koncertów, gromadząc na nich rzesze publiczności. Niezmiennym liderem jest Grzegorz Stróżniak, kompozytor wszystkich największych przebojów i większości utworów zespołu. Do muzyki Grzegorza teksty pisali najwięksi Polscy tekściarze: Andrzej Sobczak, Marek Dutkiewicz i Jacek Skubikowski. Od 1999 roku wokalistką Lombardu jest Marta Cugier. Read more on Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki Lombard (15) 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 0 komentarzy Brak komentarzy
Jak żyć, żeby nie chorować, a jeśli już zachorujemy, to jak najlepiej radzić sobie z chorobą? Odpowiedzi dostarcza medycyna stylu życia. O tym, czym konkretnie się zajmuje, opowiada internista i kardiolog, prof. Artur Mamcarz. Katarzyna Koper: Jest pan wzorem osoby prowadzącej zdrowy styl życia. W przeciwieństwie do niektórych rówieśników zachowuje pan młodzieńczy wygląd, sprawność i zawsze jest w dobrym humorze. Jak pan to robi? Prof. Artur Mamcarz: Staram się, jak mogę, bo głęboko wierzę, że to ma sens. Poza tym jestem kardiologiem i w kontaktach z pacjentami muszę dbać o wiarygodność. Nie wierzę osobom, których wygląd przeczy temu, co mówią, więc źle bym się czuł, gdybym sam śmierdział dymem papierosowym i miał duży brzuch, a choremu po zawale radził, by rzucił palenie i schudł. Zawsze żył pan tak zdrowo? – Kiedyś prowadziłem niezbyt aktywny tryb życia i paliłem papierosy. W pewnym momencie, jakieś 20 lat temu, przyszło opamiętanie. Rzuciłem palenie. Po pewnym czasie moje kubki smakowe zregenerowały się i odkryłem prawdziwy smak jedzenia. Utraconą przyjemność z palenia zacząłem sobie nieświadomie kompensować jedzeniem i szybko przytyłem. Wiedziałem, że muszę więcej się ruszać, więc wykupiłem karnet na basen. Szybko stwierdziłem jednak, że pływanie nie jest dla mnie. Przerzuciłem się na jazdę na rowerze i pozostałem jej wierny do dziś. Jeśli aura sprzyja, jeżdżę w terenie, jeśli nie, trenuję na rowerze stacjonarnym. Codziennie przez minimum godzinę. Z żelazną dyscypliną? – Na początku miałem z tym problem. Starałem się go na różne sposoby oswoić. Udało się pewnie dlatego, że na okrągłe urodziny dostałem w prezencie zaawansowany technicznie model roweru stacjonarnego. Umożliwia on zaplanowanie treningu ze zmiennym obciążeniem. Dodatkowo mogę śledzić dystans, spalane kalorie itp. Dzięki tym zabawkom się nie nudzę. Zdarza mi się też podczas treningu odpowiadać na e-maile, czytać książkę czy oglądać telewizję. Teraz, po wielu latach, mogę powiedzieć, że taka codzienna porcja ruchu stała się stałym punktem mojego planu dnia. Wsiadam na rower nawet wtedy, kiedy mam nawał pracy i wracam do domu zmęczony. Potrzebuję tego codziennego zastrzyku endorfin, które uwalniają się po wysiłku. Poza tym, trenując regularnie, wiem, że kiedy od czasu do czasu mam ochotę np. na kawałek tortu bezowego, to mogę sobie na to pozwolić. Moja żona woli treningi fitness, ale bardzo się wzajemnie wspieramy, jeśli chodzi o dyscyplinę. Niedawno postanowiliśmy, że zaczniemy razem biegać. Dla przyjemności, na niezbyt długich dystansach i w umiarkowanym tempie. Aktywność fizyczna to jeden z filarów medycyny stylu życia. Czym konkretnie się ona zajmuje? – Począwszy od edukacji zdrowotnej ludzi zdrowych, przez profilaktykę, czyli podjęcie pewnych działań mających obniżyć ryzyko wystąpienia konkretnych chorób w grupach ryzyka, do wspomagania chorych w powrocie do zdrowia lub utrzymania możliwie najwyższego komfortu życia w przypadku chorób, których nie potrafimy wyleczyć. Medycyna stylu życia to nie tylko domena lekarzy, lecz także dietetyków, fizjoterapeutów, psychologów i psychoterapeutów, ponieważ zgodnie z definicją WHO, zdrowie to dobrostan fizyczny i psychiczny. Teoria głosi, że nasze zdrowie zalewie w 16 procentach zależy od genów, w 10 proc. od opieki medycznej, ale za to w ponad 20 proc. od środowiska i aż w 50 proc. od stylu życia. Zgadza się pan z tym podziałem? – Medycyna stylu życia uczy pacjentów, co mają robić, by zachować zdrowie. Daje konkretne narzędzia lekarzom, którzy mogą wpłynąć na ich zachowania. To znacznie ważniejsze niż geny, bo nawet najlepsze geny można zepsuć śmieciową dietą i biernym stylem życia. Pacjenci mówią mi czasem: „Mój ojciec czy dziadek całe życie palił, pił alkohol i jadł tłusto, a mimo to dożył sędziwego wieku”. Dopytuję ich wtedy, w jakiej kondycji był w ostatnich latach życia, czy pracował fizycznie, czy jadł słodycze i fast food, czy musiał oddychać powietrzem przesyconym smogiem etc. Może trudno w to uwierzyć, ale nasi rodzice czy dziadkowie żyli zdrowiej niż my, jedli więcej warzyw i więcej się ruszali. Umierali wcześniej głównie z powodu zakażeń, bo nie było szczepionek i antybiotyków. Dane z USA mówią, że krzywa obrazująca średnią długość życia po raz pierwszy od II wojny światowej przestała rosnąć. Co to oznacza? – Nie mam wątpliwości, że jest to skutkiem narastającej epidemii otyłości i związanych z nią chorób dietozależnych, które bezspornie skracają życie. Jeśli nie rozwiążemy tego problemu, następne pokolenia będą żyły krócej. Otyłość oznacza nie tylko problem natury estetycznej, lecz także znacznie wyższe ryzyko chorób układu krążenia, cukrzycy, nadciśnienia i wielu nowotworów. Ale to niejedyne zagrożenia. Otyły pacjent powinien liczyć się z tym, że może nie zmieścić się do rezonansu magnetycznego czy karetki pogotowia. U takiej osoby nawet wkłucie dożylne bywa poważnym problemem. W nagłych sytuacjach zagrożenia życia, gdy decydują minuty, może to mieć ogromne znaczenie. Wszyscy słyszeli, że ruch jest zdrowy, że należy unikać tłuszczów zwierzęcych i pilnować wagi, a mimo to zarówno dieta, jak i aktywność fizyczna Polaków pozostawia wiele do życzenia. Dlaczego tak trudno przejść od teorii do praktyki? – Obydwa czynniki są silnie uwarunkowane przez środowisko, w którym żyjemy od urodzenia. Kształtujemy swoje nawyki przez dziesiątki lat. Dlaczego więc potem nagle mamy je zmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? To niewykonalne. Zmiany trzeba wprowadzać stopniowo, systematycznie i – co najważniejsze – nie na tydzień czy miesiąc, ale na całe życie. Tymczasem większość ludzi kojarzy zmianę diety z działaniem czasowym. Mówią sobie: „OK, miesiąc czy dwa jakoś przetrzymam, a potem znowu będę jadł to, co najbardziej lubię”. I co dalej? Prawie zawsze oznacza to powrót do wagi sprzed diety albo przybranie kilku dodatkowych kilogramów. Ze zdrowotnego punktu widzenia efekt jo-jo jest gorszy niż sama otyłość. Skąd czerpać motywację do zmiany? – Powiedzmy sobie otwarcie: zmiana stylu życia to duże wyzwanie. Tylko osoby z mocnym wewnętrznym przekonaniem, że jest to dla nich naprawdę dobre i potrzebne, dadzą sobie z nim radę. Osoby ze słabą motywacją, które np. chcą schudnąć na wakacje czy przed sylwestrem, prawdopodobnie polegną. Takie osoby potrzebują wsparcia, np. w postaci częstych wizyt u dietetyka. Pomoże on im urealnić cel diety, a dochodzenie do niego podzielić na etapy. Podpowie też, jakimi produktami zastąpić te, które trzeba ograniczyć lub usunąć z jadłospisu, i podtrzyma na duchu, kiedy poziom frustracji zagrozi kontynuacji diety. Niektórzy potrzebują także wsparcia psychologicznego, ponieważ jedzenie jest dla nich jedyną formą rozładowywania napięcia. Albo cierpią na depresję. Czy wie pani, że nawet połowa ludzi otyłych ma obniżony nastrój? A jak przełamać niechęć do aktywności fizycznej? – Nie oczekiwać od razu fajerwerków. Powiedzieć sobie: „Na początku to nie będzie miłe, ale − mimo wszystko − spróbuję”. Swoim pacjentom zawsze polecam, by wypróbowali kilka rodzajów aktywności i wybrali tę, która sprawia im najwięcej przyjemności. Nie każdy musi biegać czy uprawiać crossfit. W przypadku osób otyłych to wręcz niewskazane ze względu na nadmierne obciążenie stawów. Może przyjemniejsza będzie dla nich gimnastyka w basenie albo nordic walking? Warto kupić sobie kieszonkowy krokomierz, opaskę mierzącą aktywność lub zainstalować aplikację w telefonie, żeby monitorować codzienną aktywność. Minimum dla zdrowia to 10 tysięcy kroków w ciągu doby. Osoby, które mają siedzącą pracę i jeżdżą samochodem, wykonują zaledwie trzy-cztery tysiące kroków dziennie. To stanowczo za mało. Zwykle rozumiemy zdrowie jako brak choroby, a przecież to znacznie szersze pojęcie − obejmuje także dobrostan psychiczny. Jakie podpowiedzi w tych kwestiach ma dla nas medycyna stylu życia? – Bądźmy uważni nie tylko na sygnały płynące z otaczającego nas świata, lecz także z wnętrza własnego organizmu. Chodzi o samoświadomość, która pozwala zauważyć, że nasza wewnętrzna równowaga została zachwiana, że zaczyna nam brakować energii. Trzeba wiedzieć, co wtedy robić, jak reagować, żeby nie dopuścić do pogorszenia kondycji psychofizycznej. Przecież depresja to nie jest stan, który pojawia się nagle – jednego dnia jesteśmy szczęśliwi, a kolejnego chorzy. Poczucie nieradzenia sobie z życiem narasta stopniowo, jest więc czas, żeby reagować, szukać pomocy. Warto podjąć działanie wcześniej, nie czekać na moment, w którym nie jesteśmy w stanie wstać z łóżka. Dobrze jest wiedzieć, jakie czynniki, wydarzenia czy zachowania innych wytrącają nas na długo z równowagi, frustrują, dołują, a jakie nas wzmacniają, przynoszą poczucie radości i spełnienia. Na pewno warto dbać o relacje z innymi ludźmi, bo to ich wsparcie okazuje się najważniejsze w momentach kryzysów i trudnych doświadczeń życiowych. Jaki wpływ na zdrowie ma udane życie seksualne? – Seks to także więzi z innymi ludźmi i wynikające z nich bezcenne wsparcie na życiowych zakrętach. Ale problemy intymne to także często ważna informacja o stanie zdrowia. Osłabienie libido może być sygnałem choroby, np. zaburzeń hormonalnych czy depresji. U mężczyzn, szczególnie młodych, 30-, 40-latków, problemy z erekcją są bardzo czułym markerem miażdżycy i wiążą się ze znacznie większym ryzykiem zawału serca lub udaru mózgu. Oczywiście, problem z erekcją może mieć podłoże emocjonalne i wówczas sprawą powinien zająć się seksuolog, ale w wielu przypadkach ma podłoże organiczne takie jak: cukrzyca, otyłość, zespół metaboliczny, nadciśnienie tętnicze czy hipercholesterolemia. Dlatego dla lekarza informacja o tym, że pacjent ma problemy z erekcją, oznacza, że wymaga pilnej konsultacji z kardiologiem. Stres może być czynnikiem wyzwalającym wiele chorób, a także w istotny sposób może wpływać na ich przebieg. Jak żyć w świecie, w którym jesteśmy narażeni na permanentny stres? – Przede wszystkim, warto zrozumieć, że stres nie zawsze jest naszym wrogiem. Krótkotrwały stres mobilizuje do działania i aktywnego poszukiwania nowych rozwiązań, pozytywnie wpływa na funkcjonowanie układu odpornościowego. Wydaje się, że bardziej destrukcyjny wpływ na zdrowie ma stres przewlekły, którego doświadczamy codziennie, np. w pracy czy w związku. Zauważmy jednak, że nie wszyscy zestresowani ludzie chorują na nadciśnienie, zawał serca czy choroby autoimmunologiczne. Kluczowe wydaje się więc raczej nie to, czy doświadczamy stresu, ale jak na niego reagujemy. Każdy ma swój własny, wyuczony wzorzec reagowania oparty, na wcześniejszych doświadczeniach oraz uwarunkowaniach genetycznych. Można go korygować i przez to sprawić, że będziemy sobie lepiej radzili ze stresem. Służą temu np. treningi psychologiczne, medytacje i mindfulness. Najbardziej destrukcyjne jest przekonanie, że nic od nas nie zależy. Zazwyczaj zresztą to nieprawda. Chociaż nie mamy wpływu na wszystko, co nas w życiu spotyka, to jednak od nas zależy, jak poradzimy sobie w konkretnej sytuacji. Także zdrowie w dużej mierze jest w naszych rękach. Prof. dr hab. n. med. Artur Mamcarz – jest internistą i kardiologiem. Kieruje III Kliniką Chorób Wewnętrznych i Kardiologii II Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jest członkiem Polskiego i Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Polskiego i Europejskiego Towarzystwa Badań nad Miażdżycą, a także Komisji Medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego.